Czechosłowacki reportaż z 40. Rajdu Polski
40. Raid Polski 10.-12. 7. 1980 (opožděná reportáž)
S Renaulty 5 Alpine startovali ještě, kromě zmíněného Ferjancze (11), domácí Krupa (8) a Koper (28), Bulhar Kolev (18) a k nim patřil Leo Pavlík (33). Poláci premiérově nasadili Polonez 2000 s šesti posádkami, především továrními Stawowiak / Žyžkowski (12) a Cicierzinski / Rožański (22). Nejnižší čísla měli favorité s Porsche 911 SC, Francouz Beguine (1) a Španěl Zanini (2). Číslo 3 měl Stig Blomquist, který zřejmě startoval s cílem otestovat Saab 88 Turbo. Tady už předem musím říct, že jsem si nic z jeho umění neužil. U Saabu nešel dobře motor a slavný Stig to zabalil brzy po úvodním okruhu v Sobótce. Poslední velkou štikou v poli byli Bohne / Diekmann (7) na obřím Mercedesu 450 SLC. Slibné výkony sliboval díky hodně nabušenému Fordu Escort Dán Laubierg (23). Rozhodně se nedalo opomenout naše velezkušené matadory Kvaizara (14), Blahnu (17), Havla (20), Šedivého (31) a Trajbolda (32), kteří startovali především jako reprezentanti Poháru ZST. Sovětská sborná posadila do VAZů Vukoviče, Ohu, Jelizarova, Junpuu a do Moskviče Agiševa. Jako známou tvář jsem v listině zaregistroval Petera Holuba (28) s Opelem Ascona.
Okruhová speciálka se jela v městě Sobótka na 5 kol. Logicky jsem jel druhý den rovnou tam. Kolem tříkilometrového okruhu byla hlava na hlavě. Dostal jsem se k pravoúhlé křižovatkové zatáčce, kde především silné Porsche, Alfy a 131 Abarthy předváděly skvělé silové průjezdy. Vyhrál Beguin za 7:24, druhý Zanini -2 s, Verini -3, Pregliasco -4 a Bohne -6 (odstupy na prvního). Ragnotti dojel až sedmý, dostal ho ještě Bulhar Nikolov na F 131 Abarth.
Když už jsem byl takový napůl člen týmu JZD Slušovice, drze jsem si zašel na ředitelství a posbíral všechny dostupné výsledky. Přes ramena pořadatelů jsem zahlédl první neoficiální pořadí po etapě a Pavlík v nich figuroval na 2. místě daleko před Ragnottim - ten měl nadělenou penalizaci přes 5 minut. Poté je kluci polští rychle zbalili, když jeden z nich šeptem upozornil, že "jsou tu Češi". Tenkrát ještě nebyly výsledky hned po dojezdu, jak je dnes zvykem. Výsledky se musely posvážet, ručně přepočítat, nějakou dobu nad nimi rozjímali komisaři, pak se naklepaly na cyklostilové blány a hurá do tisku - kliku a točit. Takže posádky odjížděly v podvečer do druhé etapy a moc jasno o pořadí neměly. Po první etapě to bylo nakonec oficiálně: Zanini, Pregliasco, Ragnotti, Bohne, Pavlík, Šedivý, Kvaizar, Stawowiak, Jelizarov, Wozowicz a Trajbold na 11. fleku. Prameny: vlastní fotografie, program a výsledkové listiny, Svět motorů 1980 |
Tłumaczenie:
RAJD POLSKI 1980 - okiem czechosłowackiego kibica (tłumaczenie Jan Jacewicz)
Polska była jednym z nielicznych krajów, do których nasz obywatel mógł wjechać nie poniżając się przed jakimś kretynem z pieczątką w ręku. Zdecydowałem się na opisanie mojej wyprawy do Polski, jako że tam odbywał się rajd zaliczany do Mistrzostw Europy kierowców z najwyższym współczynnikiem.
Chyba warto przypomnieć, że nie było jeszcze żadnego internetu i człowiek nie wiedział: kto będzie startować, którędy prowadzi trasa, gdzie jest start i punkty kontrolne. Nie można było też liczyć na kontakt telefonem komórkowym.
Dosiadłem ojca samochodu Skody 100L i przez mało uczęszczane przejście graniczne Dolni Lipka - Boboszów przedostałem się na teren Polski. We Wrocławiu przypadkowo natknąłem się na budynek polskiego automobilklubu. Dowiedziałem się, że centrum rajdowe jest na stadionie olimpijskim, a jakiś młody zawodnik zaoferował się mnie tam doprowadzić. Wskoczył do swojej Syreny / auto chyba odwzorowane z naszego Aero Minora / i jechał jak do ognia. Miałem co robić. Z zewnątrz musiało to wyglądać, że dokądś śpieszą się narwani zawodnicy. Na stadionie dopadła mnie ulewa jak diabli i pamiętam jak patrzyliśmy na siebie z Blahną. On zamknięty w Skodzie 130 RS, a ja w naszym piekarniku.
Kiedy w końcu dało się wyjść z auta na zewnątrz, patrzyłem na wspaniałe Alfy Romeo Alfetta, przygotowane w grupie IV, w tej samej jak Porsche. Poszerzone błotniki, wloty powietrza na masce większe niż w dzisiejszych Subaru WRC, a koła jak parowe cylindry. Załogi Pregliasco / Rwisoli nr startowy 4 / Verini /Scabini /9/. Aż potem zauważyłem, że między wieloma Renault 5 Alpine jest jedno z dość niskim numerem 5, a obok stoi Węgier Fejanc. Nie było to jednak jego auto, na drzwiach był napis: Ragnotti A+.
Wtedy właśnie były kaskader i błyskotliwy zawodnik zaczynał jeździć dla fabryki Renault. Bomba! Na Renault 5 Alpine startowali jeszcze oprócz wymienionego Ferjanca /nr startowy 11 / , miejscowi kierowcy: Krupa /nr 8 / i Koper /nr 28 /, Bułgar Kolev /nr 18 / i do tej grupy należał nasz Leo Pavlik /nr 33 /.
Polacy po raz pierwszy wystawili sześć załóg na Polonezach 2000. Przede wszystkim na fabrycznych Stawowiak/Żyszkowski /nr 12 / i Ciecierzyński/Różański /nr 22 /. Najniższe numery mieli faworyci na Porsche 911 SC, Francuz Bequin /nr 1 / i Hiszpan Zanini /nr 2 /. Numer 3 miał Stig Blomquist, który prawdopodobnie startował w celu przetestowania Saaba 88 Turbo. I już na wstępie muszę powiedzieć, że nic nie skorzystałem z oglądania jego umiejętności. W Saabie źle pracował silnik i sławny Stig spakował się już po następnym odcinku po Sobótce. Ostatnią wielką strzałą startową byli Bohne/Diekmann /nr 7 / na masywnym Mercedesie 450 SLC. Dobrych wyników należało oczekiwać od Dana Laubierga / nr 23 /dzięki dobrze wyżyłowanemu Fordowi Escortowi. Oczywiście nie można było pominąć naszych doświadczonych matadorów: Kvaizara /nr 14 /, Blahnę /nr 17 / , Havla /nr 20 /, Śedivego /nr 31/ i Traibolda /nr 32 /, którzy startowali przede wszystkim jako reprezentanci Pucharu Pokoju i Przyjaźni. Radziecka ekipa narodowa posadziła do VAZów: Vukovicza, Ohu, Jelizarowa, Junpuu i do Moskwicza Agiszewa. Jako znajomą twarz z listy startowej zarejestrowałem Petera Holuba /nr 28 / na Oplu Asconie.
Sam rajd miał w programie wyścigowy odcinek specjalny, pętlę w Sobótce. Ten wyścig odbywał się między OS 1 i 2. W sumie były 42 odcinki specjalne długości 440 km, a cała trasa rajdu liczyła aż 1493 km. Liczne odcinki specjalne rozgrywane były na tej samej trasie, ale jeździło się w obydwóch kierunkach. Tak, że nie było żadnego latania po sześciu odcinkach ciągle w kółko, jak dzisiaj jest zwyczajem. Wtedy, takie zawody oznaczały dla załóg, serwisów i widzów dwie noce bez snu. Tylko zauważcie - start o 16.30, potem 12 OS-ów i wyścig, następnie przerwa w strefie serwisowej między 2 a 4 w nocy i jedzie się dalej aż do 13.00 następnego dnia . Obiad, serwis, trochę odpoczynku, a o 20.00 kolejny etap. Już bez przerwy, meta o 8.00 rano.
Odcinek wyścigowy jechało się w mieście Sobótka, liczył on 5 okrążeń. Logicznie, widzowie po starcie rajdu jechali natychmiast tam. Wokół 3 kilometrowej pętli była głowa przy głowie. Wszedłem w tłum na skrzyżowaniu pod kątem prostym, gdzie przede wszystkim silne Porsche, Alfy i 131 Abarthy, prezentowały błyskotliwe, siłowe przejazdy. Wygrał Bequin w czasie 7 minut 24 sekundy, drugi Zanini gorszy o 2 sekundy ,Verini o 3, Pregliasco o 4, i Bohne 6 sekund straty do pierwszego. Ragnotti dojechał aż siódmy, wyprzedził go jeszcze Bułgar Nikołow na Fiacie 131 Abarth.
Mam niemal kompletne materiały - wyniki poszczególnych OS-ów , chociaż częściowo podzielę się wynikami – kolejnością na poszczególnych OS-ach.
OS1: Verini, Ragnotti, Bohne, Zanini, Pregliasco, Laubierg, Krupa, Nikołow, Jelizarow. Odpadł Blahna /przez niedokręcone śruby tylnego zawieszenia/.
Wyścig w Sobótce: Beguin, Zanini, Verini, Pregliasco, Bohne, Nikołow, Ragnotti, Śedivy, Blomquist.
OS 2: Bequin, Zanini, Verini, Pregliasco, Ragnotti, Bohne, Laubierg, Blomquist, Pavlik. Odpadł Blomquist.
OS 3: przerwany - odpadli Laubierg i Kolew.
OS 4: Zanini, Bequin, Verini, Ragnotti, Presgliasco ,Bohne, Krupa, Pavlik, Ferjancz, Kvaizar.
OS 5: Ragnotti,Verini,Pavlik,Pregliasco,Bohne,Zanini,Krupa,Wozowicz,Stawowiak,Jelizarow. Odpadł Bequin.
OS 6: Verini, Ragnotti, Preglisco, Zanini, Bohne, Krupa, Ferjanc, Sedivy, Kvaizar. Odpadł Verini.
OS 7: Pavlik, Holub, Sedivy, Nikołow, Wozowicz, Jelizarow, Koper / tu odegrała rolę pogoda/.
OS 8: Odwołany.
OS 9: Zanini, Ragnotti, Presgliasco, Bohne, Stawowiak, Krupa, Ferjancz, Havel.
OS 10: Odwołany.
OS 11: Zanini, Ragnotti, Pregliasco, Krupa. Odpadł Havel / silnik/.
OS 12: Ragnotti, Krupa, Zanini, Kvaizar, Pavlik, Ohu, Trajbold.
OS 13: Ragnotti, Zanini, Sedivy, Jelizarow, Kvaizar, Krupa, Pavlik, Stawowiak, Pregliasco.
OS 14: Zanini, Pregliasco, Ragnotti, Bohne, Sedivy, Pavlik, Krupa, Wozowicz, Kvaizar.
OS 15: Zanini, Pregliasco, Ragnotti, Bohne, Stawowiak, Pavlik, Krupa, Holub, Sedivy.
OS 16 i 17: nie mam wyników
OS 18; Zanini, Pregliasco, Ragnotti, Bohne, Nikołow, Holub, Pavlik, Kvaizar, Sedivy.
OS 19: Preglisco, Ragnotti, Holub, Zanini, Pavlik, Kvaizar, Bohne, Sedivy, Ohu.
OS 21-23: nie mam wyników.
Na tym skończył się I etap. Było po południu, oczywiście świeciło słońce. Na stadion olimpijski zjechały się wszystkie pozostałe w rajdzie załogi, zmęczone i niewyspane. Jak to z mego punktu widzenia wyglądało? Po wyścigu w Sobótce wróciłem z powrotem do Wrocławia, aby zdobyć jakiekolwiek materiały jak się dalej jedzie. W serwisie zapoznałem się z menadżerem zespołu Pavlika, który miał zamiar przejechać do nocnego serwisu w Zieleńcu i powiedział, że może mnie zabrać ze sobą. Z radością przyjąłem propozycję dlatego, że o takim rozwoju sytuacji mogłem wcześniej tylko pomarzyć. Wpakowałem się do anatomicznego fotela, Pavlikowego , treningowego Renault 5 Alpine z pałąkami ochronnymi i wyruszyliśmy nocą w kierunku OS 11. Chyba pierwszy raz jechałem w prawdziwej rajdówce z klatką i to jeszcze w jakiej. Chwilę oglądaliśmy jakiś OS, a potem ruszyliśmy za serwisowym, tuningowanym kombiakiem Żiguli do nocnego serwisu. Chłopcy jechali przed nami jakby go przed chwilą ukradli, ale było widać, że nad nim panują. Pamiętam jak nam woda z kałuż przelewała się przez reflektory, szybę i dach. Od tego momentu wiem dlaczego w tym czasie montowało się chlapaki przed przednimi kołami. Serwis nocny był po OS 12. Na łące koło Zieleńca były ciemności. Dopiero po przyjeździe pierwszych aut gdzieniegdzie słychać było agregaty i rozbłysły różne światła. Z dzisiejszą strefą serwisową nie da się tego porównać. Po serwisie był OS 14 jechany tym razem w odwrotnym kierunku. Było po 5 rano, zaczynało świtać i tak obejrzałem kilka dynamicznych startów. W szybkim, lewym zakręcie wszyscy jechali wspaniale, a podniesione wewnętrzne przednie koła nie były wyjątkiem. Widać to na załączonej fotografii.
Kiedy wracaliśmy rano do Wrocławia na długim, ostrym podjeździe obok nas śmignął Fiat 125P Monte Carlo / 90-konna sportowa wersja, podobna do dzisiejszej wersji Skody RS/. Nasza Alpinka się zdenerwowała, kierowca zredukował o dwa biegi w dół i w tym momencie jak bym dostał rozbujanym workiem bokserskim w plecy. Przed wierzchołkiem wzniesienia tylko nam kierowca Polak z podziwu pomachał, a następne wzniesienie szliśmy ok. 140 km/h. Było to dla mnie bardzo piękne wrażenie. Jak już byłem tak na pół członkiem zespołu JZD Sluszowice,( w barwach którego ścigał się Leo Pawlik) udałem się do kierownictwa zawodów i zebrałem wszystkie dostępne wyniki. Za plecami organizatorów zauważyłem pierwszą, nieoficjalną klasyfikację po pierwszej pętli rajdu. Pavlik figurował tam na 2 miejscu, daleko przed Ragnottim - ten miał nałożoną karę 5 minut. Potem ci chłopcy z Polski szybko się zwinęli, kiedy jeden z nich szeptem zwrócił uwagę, że ,, są tu Czesi". W tych czasach wyniki nie były publikowane natychmiast po przejeździe załogi przez OS, jak jest dzisiaj normą. Wyniki musiało się zebrać, ręcznie przeliczyć, jakiś czas zastanawiali się nad nimi komisarze, potem nanosiło się je na folię i huraa do druku - korba i kręcić. I tak załogi odjeżdżały pod wieczór do drugiego etapu i do końca nie wiedziały o swoim miejscu w klasyfikacji z poprzedniego dnia.
W końcu, po pierwszym etapie oficjalnie była następująca kolejność: Zanini, Pregliasco, Ragnotti, Bohne, Pavlik, Sedivy, Kvaizar, Stawowiak, Jelizarow, Wozowicz i Trajbold na 11 miejscu. Moje ,, służbowe auto" gdzieś zniknęło i tak sam musiałem udać się na odcinek Oleszno- Ksieginice. Tam na własne oczy zobaczyłem ,,błyskotliwą" organizację prestiżowych zawodów. Chwilę przed Zaninim na trasę odcinka wjechała dama w Fiacie 125 P. Oczywiście Zanini kawałek dalej z piekielną prędkością wyprzedził ją poboczem, a na mecie klął jak szpak. Po godzinie, nocą, dostałem się na metę OS w małej, górskiej wiosce Kamionki. Tam wydała się największa słabość skądinąd mocnych Polonezów 2000. Po 9 km ostro spadającej trasy hamulce były jak decha i Stawowiakowi przed metą nie pozostało nic aby im ulżyć, poza wrzuceniem wstecznego i bujaniem autem na sprzęgle. Odjeżdżając z mety odcinka przekazałem Borzkowi Motlovi kolejność po pierwszym etapie. Na mecie rajdu mi powiedział, że lepiej było mu tego w ogóle nie dawać. Ponieważ Leo Pawlik dowiedział się, że ma za sobą całą czeską reprezentację i wszystkie Renówki oprócz Ragottiego/ jakoś tak się stało, że Ragnotti miał już karę tylko 60 sekund - podobno w przyszłości więcej by tu nie przyjechał/ i jest ostatecznie piąty i tak się napalił i jechał na ful myśląc, że uda się urwać jeszcze jedno miejsce. Końcowe wyniki od OS 33 to potwierdzają:
OS 24: Zanini, Pregliasco, Ragnotti, Bohne, Ferjancz, Stawowiak, Sedivy.
OS 25: nie mam
OS 26: Krupa, Zanini, Ragnotti, Pregliasco, Bohne, Kvaizar, Stawowiak, Ferjancz.
OS 27: Zanini, Ragnotti, Krupa, Ferjancz, Stawowiak, Pavlik, Kvaizar, Sedivy.
OS 28: Zanini, Ragnotti, Pregliasco, Bohne, Krupa, Kvaizar, Ferjancz, Holub.
OS 29: Zanini, Preglisco, Ragnotti, Krupa, Pavlik, Bohne, Kvaizar, Stawowiak.
OS 30: Zanini, Pregliasco, Flaming /DK,Opel Ascona/, Ragnotti, Krupa, Kvaizar, Pavlik, Bohne.
OS 31,31: nie mam
OS 33: Zanini, Bohne, Pavlik, Holub, Stawowiak, Kvaizar, Krupa, Ferjancz, wypadł Pregliasco.
OS 34: Zanini, Stawowiak, Pavlik, Krupa, Kvaizar, Holub, Bohne, Sedivy.
OS 35: nie mam
OS 36: Zanini, Holub, Sedivy, Pavlik, Krupa, Kvaizar, Ferjancz, Bohne.
OS 37: Zanini, Holub, Sedivy, Krupa, Ferjancz, Kvaizar, Ragnotti, Pavlik.
OS 38: nie mam
OS 39: Zanini, Krupa, Holub. Stawowiak, Sedivy, Kvaizar, Ragnotti, Pavlik.
OS 40: nie mam
OS 41: Zanini, Bohne, Ragnotti, Holub, Pavlik, Krupa, Stawowiak, Sedivy.
OS 42-44: nie mam
Na ostatnim OS pokazał się Vukovic, który dachował na zakręcie/ na zdjęciu widać ślady, miejscem tym przejeżdża Jelizarow/. Rzuciło nim tam po przejechaniu płynącego przez jezdnię potoku wody. Udało mi się to uchwycić na czterech ujęciach, możliwe, że opublikuję je kiedyś. Ciekawe, że wszyscy tam zwalniali, tylko wszystkie sowieckie załogi jechały na pełen gaz – to chyba wspólna trenerska metodyka DOSSAF...... . Wytrzymali to wszyscy, tylko Vukowicz tego nie opanował. Od tego czasu już w żadnych zawodach nie uczestniczyłem. Przez obecnoś
na ostatnim OS-ie podium nie widziałem, ale na pewno musiało być pięknie oglądać radość załóg, które ukończyły tak wymagające zawody. Ostateczne wyniki: Zanini, Ragnotti - 6:10, Bohne - 13:09, Pavlik - 14:41, Sedivy - 15:35, Kvaizar -17:40, Holub - 18:39, Stawowiak, Krupa, Wozowicz /różnice do pierwszego/. Sklasyfikowano 52 załogi. Według artykułów opublikowanych w “Świecie Motorów”, organizatorzy popełnili wiele błędów, a co więcej pięknie czarowali z wynikami, ewentualnie anulowali wiele karnych punktów na korzyść ,,zachodnich" kierowców. Rajd Polski był dla mnie wielkim przeżyciem. Po raz drugi oglądałem go dopiero w roku 1989. Rajd znowu pokazał mizerną organizację, ale tym razem nagrodą było obserwować wysoki poziom jazdy prezentowany przez Droogmansa na Fordzie Sierra Cosworth.